Szamot83 pisze:
Natomiast [co do] przywiązania użytkowników do oprogramowania - sam bym tego lepiej nie ujął, dodałbym jeszcze “i samego systemu”. Wydaje mi się, że Ci, którzy tak bardzo narzekają na Linuksa, w ogóle nie znają tego systemu, lub nie potrafili go sobie skonfigurować. Wydaje mi się, że po części jest tak, że jak człowiek czegoś nie potrafi, to staje się tego wrogiem, zwłaszcza jeżeli wydawało mu się, że wcześniej to umie. Np. Jestem sobie (tak mówię o sobie) zwykłym użytkownikiem Windows i generalnie system ten nie ma dla mnie tajemnic. Ludzie przynoszą do mnie sprzęt do modernizacji i do zainstalowania oprogramowania, więc można sobie dorobić. Razem ze sprzętem przynoszą mi płytkę z popularnym systemem i kodem, namazanym markerem na wierzchu, cóż… Polska. Jakimś trafem postanowiłem sobie zainstalować Linuksa, słyszałem, że się zmieniło i jest fajnie, a z drugiej strony słyszałem, że lipa. Postanowiłem spróbować i nagle cała moja wiedza umknęła, zacząłem szukać podobnych rozwiązań jak w Windowsie, motałem się, reinstalowałem dystrybucję, a to wszystko po to, żeby zainstalować modem do internetu, pomyślałem - lipa, LINUKS TO DNO. Chociaż nie rezygnowałem, to nie ruszałem się z miejsca z moim problemem (frustracja rosła), po przestudiowaniu kilku manuali i kilkunastu tematów na forach znalazłem rozwiązanie i nawet napisałem skrypt do automatycznej konfiguracji. Od tamtej pory wiem co i jak, nie narzekam na Linuksa, ponieważ uświadomiłem sobie coś, po prostu LINUX TO NIE WINDOWS, jeden system do drugiego ma się jak perkusja do gitary, grają w tym samym zespole, ale obsługuje je się zupełnie inaczej. Nie konfiguruje go się w ten sam sposób, nie pasują nawyki wyuczone na Windowsie. To tak jak z przejściem z DOS do Win95, trzeba się było tego uczyć i tak jest w przypadku Linuksa, najpierw trzeba nauczyć się podstaw, potem dopiero można brać się za ocenę tego systemu. Wydaje mi się, że teraz (nawet w tej dyskusji) ludzie patrzą na to w ten sposób - ja, który znam się na Windowsie, nie umiem czegoś zrobić na Linuksie? To ten Linux jest do bani, bo na Windowsie umiem. Przypomina mi to dziecko, które zanim czegoś spróbuje już wie, czy to jest dobre, czy nie.
Podobnie jak nauczyłem się Windowsa 95, 98, itd., tak i nauczyłem się Linuksa, dlatego mogę teraz o nim pisać, oceniać go. Przypomina to trochę naukę Platona (4 w p.n.e.) o tym, że najpierw należy poznać istotę bytu (w tym wypadku Linuksa), a potem należy o nim mówić (w dużym uproszczeniu, polecam książkę “Fajdros” w przekładzie Witwickiego, wydawnictwo “Antyk”, tylko 100 stron :) ).
Windows jest mi teraz potrzebny jak rybie ręcznik.
Pozdrawiam
No comments:
Post a Comment